Wojciech S. Wocław
Wyobrażam sobie, że na tak postawione pytanie część osób reaguje gęsią skórką. Jak to?! Przecież od zawsze wiadomo, że to panowie ustępują pierwszeństwa paniom! Odpowiedź tymczasem brzmi: tak. Zdarza się, i to nierzadko, że właśnie kobieta ustępuje pierwszeństwa mężczyźnie. Dzieje się tak na przykład w sytuacji, gdy przejmuje rolę gospodarza.
Dogmatyczne podejście do zasady „mężczyzna ustępuje pierwszeństwa kobiecie” prowadzi do sytuacji, w której uniemożliwia się paniom przyjmowania pewnych ról. Słusznie spotyka się to ze sprzeciwem wielu kobiet. Powiedzmy w tym miejscu od razu: zły jest dogmatyzm i nieprzejednanie, a nie sama zasada ustępowania pierwszeństwa, która, jak się za chwilę przekonamy, pomaga nam sprawnie organizować relacje, przebieg spotkań, a także wyrażać wzajemną życzliwość i troskę.
Własne mieszkanie
Jeśli kobieta przyjmuje u siebie np. dwóch mężczyzn, poda im dania albo ciastko i kawę jako pierwszym. Na tej samej zasadzie naleje im wina do kieliszków. Panowie nie powinni przejmować inicjatywy sami, chyba że poprosi ich o to pani. Wcześniej odbierze od nich kurtki czy wskażę drogę do salonu i przepuści ich w drzwiach do pokoju.
W firmie i miejscu pracy
Agentka nieruchomości, która pokazuje klientowi mieszkanie będzie ustępować mu pierwszeństwa. Otworzy drzwi do lokalu i zaproponuje wejście. Jeśli w czasie oglądania pomieszczeń nie będzie mogła przepuścić swojego klienta, powie np. „Niech pan pozwoli, że pójdę pierwsza i wskażę drogę. Zapraszam za mną”. Dodajmy w tym miejscu, że w sytuacjach, w których występuje zależność zawodowa, płeć nie odgrywa znaczenia. Przełożony będzie więc mieć pierwszeństwo niezależnie od płci osoby, która należy do jego zespołu.
W restauracji
Jeśli kobieta zaprasza swojego klienta do restauracji, np. na obiad biznesowy, wchodzi w rolę gospodarza spotkania. W takiej sytuacji będzie reżyserować jego przebieg: wybierze stolik, poprowadzi do niego swojego gościa, zapyta, czy jest gotowy do złożenia zamówienia, a na końcu zapłaci rachunek. Panowie, którzy nie pozwalają paniom w takiej sytuacji uregulować rachunku, tłumacząc to tym, że to „mężczyzna zawsze płaci” są w błędzie, podobnie, jeśli będąc w roli gościa zaczynają rozdawać karty. Koszt spotkania pokrywa zapraszający.
Jak by to wyglądało w sytuacji prywatnej? Jeśli pani zaprasza pana, np. z okazji swoich urodzin i jednoznacznie stawia siebie w roli gospodarza spotkania, to pan powinien przyjąć to do wiadomości i nie zajmować pozycji rozgrywającego.
Powiedzmy przy tym, że tego typu sytuacje, które zdarzają się na gruncie prywatnym (!), nie raz powodują dziś nieporozumienia. Wiele jest bowiem pań, które choć inicjują np. wyjścia do restauracji (czy to w relacjach koleżeńskich, czy przyjacielskich, czy też uczuciowych), wcale nie zamierzają wchodzić w rolę ich gospodarzy, kładąc to na barki panów, również tych zaproszonych. Wielu panom, jak wiemy, to się podoba i w pełni to akceptują. Grunt to więc dobrze odczytać swoje intencje, słuchać się i pozwalać sobie nawzajem na to, na co pozwalamy samym sobie. Jeśli potrafimy więc być gospodarzami — pozwólmy na to również innym, jeśli lubimy gościć — pozwólmy innym ugościć i siebie.
Ustępowanie pierwszeństwa, jak widać, to nie przymus ani smutny obowiązek. To raczej element towarzyskiej choreografii, świadomie stawiany krok w tańcu naszych relacji w życiu prywatnym i zawodowym. Jak na parkiecie, tak i w tym wypadku gwarantuje nie tylko dobrą zabawę, ale i to, że nie nadepniemy komuś na palce. Dobre rozumienie ról gospodarza i gościa, i wynikająca stąd umiejętność ustępowania i korzystania z pierwszeństwa sprawia, że nasze spotkania na gruncie prywatnym i zawodowym przebiegają sprawniej. Uczestnikom zaś dają, paradoksalnie, poczucie równości. Każdy z nich zyskuje bowiem prawo korzystania z tych samych możliwości: bycia raz gospodarzem, a raz gościem. To sztuka, której warto się nauczyć: potrafić obdarowywać innych i samemu umieć przyjmować.
Wojciech S. Wocław