Pyta pan Michał: Wiem, że przedstawiam jako pierwszą osobę mniej ważną osobie ważniejszej. Proszę mi powiedzieć, czy dobrze rozumuję: skoro moja żona jest dla mnie ważniejsza, to najpierw przedstawiam koleżankę żonie, tak? Idąc dalej: mężczyznę kobiecie, bo szacunek do kobiety. Jak to jest?
Żonie (dajmy na to Monice) przedstawi Pan swoją koleżankę z pracy (Jolę): „Moniko, to jest Jola. Pracujemy razem”, a dalej „Jolu, moja żona, Monika”. Żonie przedstawi Pan również kolegów: „Moniko, to mój kolega Marek, z którym chodziłem do liceum” i od razu „Marku, to moja żona Monika” itd. W zależności od sytuacji można o każdej osobie dodać coś, co da początek rozmowie.
W konserwatywnym środowisku pracy, np. na jakimś firmowym balu, jeśli chce Pan poznać żonę ze swoim przełożonym, to można by rozważyć, czy nie zrobić wyjątku i postąpić inaczej: „Panie Profesorze, chciałem Panu przedstawić moją żonę. Monika Kowalska-Nowak”, a dalej „Moniko, pan profesor Zbigniew Bos, dziekan wydziału historii”.
Jeśli chciałby Pan poznać żonę np. ze swoją ciocią (dajmy na to, że nie było wcześniej okazji), to – chociaż żona jest dla Pana najważniejsza – wypadałoby cioci przyznać pierwszeństwo. „Ciociu, to moja żona Monika” i dalej „Moniko, to ciocia Elwira, nestorka naszej rodziny”.
Przywołuje Pan kwestię „ważności”. Tutaj musimy jednak pamiętać, że chodzi o „ważność” z punktu widzenia społecznego. To nieco bardziej uniwersalna perspektywa niż nasza własna, prywatna i osobista. Jeśli więc oddajemy pierwszeństwo żonie, to dlatego, że jest kobietą (przypadek spotkania z mężczyzną) czy dlatego, że jest z nami w szczególnej małżeńskiej rodzinnej relacji (przypadek koleżanki z pracy, w podobnym wieku do żony). Ale jednocześnie oddamy pierwszeństwo wspomnianej cioci Elwirze, nestorce rodu, bo darzymy szczególnym stosunkiem osoby starsze. Kto wie, czy w przypadku męża cioci Elwiry, wuja Jana, nie warto by postąpić podobnie… Wierzę, że taka kolejność nie zaskoczyłaby Pana żony, wręcz przeciwnie – zapewne by doceniła ten gest, rozumiejąc jego przyczynę.
Spotkałem się kiedyś z pięknym wyjątkiem, jeśli chodzi o o tę zasadę. Dotyczył naszych mam. Podpowiedź głosiła, aby bez wyjątku przedstawiać mamie wszystkich. Ależ znowu – tak to rozumiem – nie dlatego, ze to nasza własna prywatna mama, ale dlatego, że to mama w ogóle. Matka to ta osoba, która dała nam życie, wychowała nas, a więc z tego powodu oddajemy jej w tej sytuacji pierwszeństwo. „Mamo, to Jola Iksińska, moja koleżanka z pracy”, „Mamo, pan profesor Zbigniew Bos, mój szef”, „Mamo, chciałem ci przedstawić, pan Jan Kowalski, minister finansów”.
Generalnie: w życiu prywatnym mężczyznę przedstawiamy kobiecie, młodszego starszemu, w życiu zawodowym – osobę niższą rangą osobie wyższej rangą. Pamiętając o tych zasadach należy jednak zawsze przeanalizować konkretną sytuację. Zastanowić się, komu w ten prosty sposób można wyrazić szczególny szacunek. W kogo stronę można się sympatycznie ukłonić.