Wojciech S. Wocław
„Jestem wegetarianinem. Na przyjęciu dostałem posiłek, który zawiera mięso. Co zrobić?“ – to dziś jedno z tych pytań, które bardzo często pojawia się w kontekście dobrego wychowania. Spróbujmy na nie odpowiedzieć.
Dlaczego wciąż zadajemy to pytanie?
Odpowiedź jest prosta: z powodu empatii. Myślę, że większość z nas wychodzi z założenia, że gospodarz, który podejmuje gości robi wszystko, co w jego mocy, aby ludzie, których przyjmuje czuli się jak najlepiej. To przecież główna zasada gościnności. Zwrócenie uwagi na jakiś brak (np. wegetariańskiego menu) postawiłoby gospodarza w nienajlepszym świetle. Wyszłoby na to, że o czymś zapomniał, że czegoś nie wziął pod uwagę. W tym sensie dobrze tę naszą wrażliwość pielęgnować… To szczególnie ważne w przypadku tych pierwszych i tych ważnych spotkań. Na imprezach w gronie przyjaciół, z którymi znamy się lepiej niż z własnym rodzeństwem, jeśli już zdarzyłoby się komuś zapomnieć o opcji dla wegetarian — możemy obrócić sytuację w żart.
Jak się zachować, kiedy sytuacja jest trochę bardziej oficjalna?
Jeśli wegetarianin widzi przed sobą posiłek, który składa się również z mięsa, w pierwszej kolejności może spróbować zjeść jego bezmięsną część. Nie sądzę, żeby ktokolwiek dopytywał, dlaczego nie ruszyliśmy piersi z kaczki. Dobry gospodarz szybko domyśli się możliwego powodu i doceni dobre wychowanie gościa. Dopytywania złego gospodarza można z kolei uciąć na przykład krótkim: „Wierzę, że jest znakomita“.
Drugie rozwiązanie, które podpowiadają poradniki do savoir-vivre’u sugeruje, by w trakcie takiej kolacji jedynie markować jedzenie. Niby zacząć coś kroić, wdać się z kimś w rozmowę, odłożyć sztućce, potem znowu po nie sięgnąć i tak wyczekać aż do chwili, gdy kelnerzy pojawią się, by zabrać talerze… W mniejszym gronie, jak rozumiem, gospodarz lub gospodyni nie będą mieli wątpliwości, w czym rzecz, kiedy zobaczą, że z większości talerzy wszystko już znikło, a tylko na jednym porcja wciąż jeszcze pozostaje niemal nieruszona. Nie będą też czekać w nieskończoność, stawiając gościa w podwójnie niewygodnej sytuacji, tylko w pewnym momencie po prostu zbiorą talerze i podadzą deser. W takim przypadku, już po przyjęciu, na przykład przy okazji podziękowań za zaproszenie, warto powiedzieć gospodarzom, jaki był powód, dla którego nie zjedliśmy dania. Będzie to szczególnie ważne, jeśli planujemy kontynuować znajomość.
Czy da się uprzedzić takie zdarzenia, np. informując o swoch preferencjach przed przyjściem?
Nie zawsze. Na pewno nie w sytuacji, gdy gospodarzami są osoby o wysokiej pozycji społecznej czy takie, które zajmują znacząco wyższe miejsce w precedencji. Byłbym też ostrożny w kontakcie z osobami, które mają bardzo wysokie poczucie prestiżu osobistego. Nie stawiałbym jakichkolwiek dodatkowych wymagań, gdy zapowiada się, że to będzie jedyne takie spotkanie, a nam zależy nam na zrobieniu bardzo dobrego pierwszego wrażenia.
Jeśli już, to w sposób dowcipny. Po otrzymaniu zaproszenia na kolację można zadzwonić do gospodarzy z podziękowaniami i jeśli potwierdzamy przyjście powiedzieć coś w stylu: „Muszę was od razu ostrzec, że jestem okropnym gościem“. Takie zdanie na pewno wywoła i zdziwienie, i reakcję zaprzeczania, i pytania o to, skąd się bierze tak zła opinia na własny temat. Wtedy można dodać coś w stylu: „Ze względu na dietę wegetariańską nie będę mógł sięgnąć po wszystkie wspaniałości, które pojawią się na waszym stole“. Tyle wystarczy. Podobnie radzi John Bridges w książce „Być dżentelmenem. Savoir-vivre nowoczesnego mężczyzny“. Pisze, że dżentelmen (z powodu tytułu treść ogranicza się jedynie do panów, ale, jak rozumiemy, dotyczy to również dbającej o dobry styl kobiety), przyjmując zaproszenie, może powiedzieć: „Z przyjemnością przyjdę na sobotnią kolację. Jak wiecie, jestem wegetarianinem, ale zjem wszystko, co mi podacie“. To jednak rozwiązanie, które sprawdzi się raczej w gronie bliskich i równych sobie znajomych.
Przed wizytą u przyszłych teściów nasz partner może przekazać rodzicom informację na temat naszych preferencji żywnościowych. Podobnie można postąpić, gdy para wybiera się na wizytę do przyjaciół jednego z partnerów. Tego typu relacje pozwalają na większą bezpośredniość.
Stanisław Krajski pisze z kolei na swoim blogu, że gość wegetarianin powinien przed przyjściem na przyjęcie „zapytać się o menu niczego nie sugerując (to może być przyjecie dla kilkadziesiąt gości i jeden z nich nie może wymagać, aby gospodarze dla niego przygotowywali inne dania). Jeśli więc wie, że będą dania mięsne, to albo będzie je jadł albo nie powinien przychodzić na przyjecie i sprawiać kłopotu gospodarzom (to samo dotyczy osób, które mają jakieś zdrowotne czy odchudzające diety)“ (pisownia oryginalna). Jak się wydaje, to rozwiązanie, które łatwiej zastosować, gdy w imieniu gospodarza z zaproszeniem dzwoni na przykład przedstawiciel agencji eventowej albo pracownik jakiejś instytucji, np. ambasady. Można o to zapytać w dziale HR w firmie, która organizuje doroczny bankiet. Czy wypada jednak zapytać gospodarza, który zaprasza nas na urodzinową kolację, co zamierza zaserwować? Mam wątpliwości.
Asystentka prezesa dużej firmy, przyjmując zaproszenie w imieniu swojego przełożonego, poinformuje wprost (zapewne osobę na równorzędnym sobie stanowisku) o jego preferencjach żywnościowych: „Zapewne chcieliby państwo wiedzieć na tym etapie organizacji wydarzenia, że prezes Wojtasiński nie je mięsa“. To część organizacji spotkań czy wydarzeń biznesowych.
Chęć uprzedzenia gospodarzy o naszych preferencjach żywnościowych powinna wynikać przede wszystkim z naszej troski o nich. O to, żeby mogli w tej roli wypaść jak najlepiej. Jeśli byłoby inaczej, jeśli to zachowanie wynikałoby przede wszystkich z troski o nas samych, to byłby to przedsionek do koncertu życzeń, na który — i to jedynie do pewnego stopnia — można sobie pozwolić w restauracji, ale nie na proszonym przyjęciu.
Standardy
Goście pomagają gospodarzom wypaść jak najlepiej, a gospodarze robią wszystko, aby w jak największym stopniu zadbać o komfort gości. Jeśli wiedzą, że któryś z gości ma ograniczenia żywnościowe, starają się wyjść mu naprzeciw.
Jeśli prowadzi się ożywione życie towarzyskie i zaprasza do siebie wielu gości, to warto zacząć prowadzić ich teczki, a w nich zapisywać m.in. informacje na temat preferencji żywnościowych. W ten sposób będziemy mogli zawsze dostosować menu do potrzeb osób, które nas odwiedzają.
Kiedy zapraszamy do siebie kogoś po raz pierwszy, możemy zapytać, czy przygotowując menu, powinniśmy wziąć pod uwagę ewentualne ograniczenia żywnościowe. Podczas organizacji eleganckich przyjęć biznesowych to w zasadzie standard (pyta się o to podczas telefonicznego zapraszania gości).
Jeśli przygotowujemy w domu przyjęcie i ustalenie preferencji żywnościowych wszystkich gości wydaje się niemożliwe, możemy podać dania w formie szwedzkiego stołu lub na półmiskach i przewidzieć w menu propozycje mięsne i bezmięsne. Jeśli planujemy kaczkę, do której podamy puree i buraczki, dodatkowo możemy przygotować np. pieczone warzywa. Można się spotkać z radami, aby w takiej sytuacji na wszelki wypadek serwować wyłącznie dania wegetariańskie, które zadowolą wszystkich. Jest to jakieś rozwiązanie, choć nie uważam, że wybory pewnej części naszego towarzystwa muszą wpływać na wszystkich innych. Z całą pewnością jednak, niedużym nakładem pracy można sprawić, by wszyscy czuli się bardzo dobrze.
Brak standardów
Złamaniem zasad dobrego wychowania będą wszelkie tyrady, niezależnie w którą stronę: nazywania osób jedzących mięso padlinożercami czy pytanie wegetarian o ewentualne problemy zdrowotne z powodu niedoboru białka. Nie wyobrażam też sobie proszenia o podanie sztućców, które nie miały kontaktu z mięsem czy dopytywanie o to, czy danie było gotowane w garnku przeznaczonym wyłącznie do gotowania potraw bezmięsnych. Podobnie przynoszenia na przyjęcie swoich sztućców czy naczyń. O kłamaniu na temat składników potrawy i przemilczaniu mięsnej zawartości potrawy z oczywistych powodów nie wspominam… Żądania, by w domach wegetariańskich przygotowano na przyjęcie coś z mięsem, skoro w domach mięsnych przygotowuje się coś bezmięsnego na przyjście gości, nie mają żadnego uzasadnienia.
Na koniec zasada nr 1
Nigdy nie przychodź na przyjęcie głodny.