Wojciech S. Wocław
„Czy powinniśmy napisać, że X i Y wraz z Rodzicami, czy po prostu, że to my zapraszamy?” – zapytał mnie ostatnio mój kolega, który jest na etapie przygotowywania ślubnych zaproszeń. Jego pytanie podaje tylko dwie możliwości, a jest jeszcze i trzecia, którą być może trzeba by nazwać „tradycyjną”. Ale po kolei…
Na wszelkiego rodzaju przyjęcia zawsze zapraszają gospodarze: albo ci, w których domu odbywa się wydarzenie, albo ci, którzy po prostu za nie płacą. W przypadku przyjęcia weselnego tradycyjnie występowali w tej roli rodzice panny młodej, w domu której odbywało się wesele albo obie pary, czyli również rodzice pana młodego. I to oni zapraszali na przyjęcie swoich dzieci. Dziś za przyjęcie weselne nierzadko jednak płacą przyszli nowożeńcy…
Czy para bez ślubu może występować w roli gospodarzy?
Rzec by można: Cóż to w ogóle za pytanie?! Postawmy je jednak z nadzieją, że doprowadzi nas do źródeł pewnych obyczajów… Tradycyjnie w roli gospodarzy występowały pary po ślubie. Młoda para, przed ślubem, jak pisze Adam Granville w książce „Gentleman. Mam zasady” „w momencie wystosowania zaproszenia — nie ma jeszcze tego, co przez analogię do osobowości prawnej nazwalibyśmy osobowością savoir-vivre’ową, nie tworzy wspólnego gospodarstwa, a zatem nie ma uprawnień do wspólnego zapraszania kogokolwiek (takie uprawnienia nabędzie dopiero poprzez ślub) […] Wystosowane przez młodą parę zaproszenie można zatem interpretować tylko w taki sposób, że zapraszający już są gospodarzami, już tworzą wspólne gospodarstwo czy też — mówiąc dosadniej — żyją na kocią łapę. Nie wszystkie młode pary życzą sobie zapewne takiej interpretacji”.
Nie wszystkie, na pewno. Są jednak i takie, które nie robią z tego sprawy i traktują to jako coś absolutnie oczywistego. Zresztą, nie są to już dziś zachowania społecznie nieakceptowalne. „Blisko dwie trzecie badanych (61%) akceptuje fakt, że młodzi ludzie, tymczasowo lub definitywnie, rezygnują z małżeństwa” — piszą autorzy raportu „Alternatywne modele życia rodzinnego w ocenie społecznej” (CBOS 2019). W tym samym badaniu 42% respondentów stwierdziło, że „jeśli ludzie się kochają i ufają sobie, to nie ma znaczenia, czy wezmą ślub”. Podobnie liczna grupa (38%) uważa zawarcie małżeństwa przez osoby, które żyją bez ślubu za wskazane, ale nieobligatoryjne.
Wróćmy do rachunków…
„My płacimy – my zapraszamy” – tłumaczy wielu przyszłych nowożeńców. Trudno odmówić im racji, biorąc pod to, co powiedzieliśmy na początku. Racja to jednak nie wszystko, ponieważ liczy się jeszcze… relacja.
Tutaj musielibyśmy przywołać argumenty, które na rzecz zapraszania przez rodziców, a nie nowożeńców wymieniają poradniki do savoir-vivre’u. Traktuje się nich przyjęcie weselne jako wydarzenie, przy okazji którego rodzice mają szansę wywiązać się ze swoich zobowiązań towarzyskich. Innymi słowy, to dla nich szansa, aby zaprosić te wszystkie osoby, które wcześniej ich zapraszały na podobne wydarzenia. Co więcej, ślub i wesele to nie tylko jeden z najważniejszych dni dla nowożeńców, ale również dla ich rodziców. Tymczasem każdy ważne dla siebie dni chce świętować w gronie swoich bliskich, swojej rodziny i swoich przyjaciół. Nie tylko nowożeńcy, ale również ich rodzice. Czy więc odmówić im do tego prawa?
Kto więc powinien zapraszać na wesele?
W gronie osób bardzo przywiązanych do tradycji: rodzice. Jeśli zaś nowożeńcy chcieliby podkreślić swoją rolę w organizacji przyjęcia i swoją samodzielność już na tym etapie, to mimo wszystko nie rezygnowałbym z uwzględnienia rodziców, a zatem: Radosław Kamiński i Anna Nowak wraz z Rodzicami zapraszają…”.
O różnicy pomiędzy zaproszeniem a zawiadomieniem
Na koniec powiedzmy o jeszcze jednej rzeczy. Nie zapraszamy na ślub! O ślubie się zawiadamia, „ma się zaszczyt zawiadomić”. Nigdy bowiem nie jesteśmy gospodarzami kościoła. Zaprasza się za to na przyjęcie weselne. Zawiadomienie o ślubie można rozesłać do o wiele szerszego grona osób niż zaproszenia na przyjęcie weselne. Jeśli ktoś otrzymuje i jedno, i drugie, oba kartoniki mogą znaleźć się w jednej kopercie. Zawiadomienie o ślubie najlepiej drukować na białym kartoniku, w sposób klasyczny. Zaproszenie na wesele pozwala na nieco więcej fantazji, przy czym z wierszyków o tym, by zamiast kwiatów przynieść butelkę wina zdecydowanie bym zrezygnował. To już jednak temat na zupełnie inny tekst…
Wojciech S. Wocław